Blog
Mordor i co dalej?
Warszawski Mordor – nie trzeba go nikomu przedstawiać. Między 2011 a 2013 rokiem czołowe polskie i globalne korporacje wybrały na miejsce swoich siedzib właśnie biurowe zagłębie na Służewcu. Od około półtora roku zauważalna jest jednak odwrotna tendencja – te same wielkie firmy powoli opuszczają poprzemysłowe rejony Mokotowa.
Moda na Mordor
Jeszcze kilka lat temu praca w słynnym „Mordorze”, czyli w korporacyjnym zagłębiu w okolicach ul. Domaniewskiej, była dla wielu spełnieniem marzeń. Wciąż mieszczą się tu centrale i ważne oddziały wielkich marek elektronicznych, konsultingowych, medycznych, ubezpieczeniowych oraz wielu innych. Biurowiec stoi przy biurowcu. Powierzchnia biurowa Mordoru zajmuje już ok. miliona metrów kwadratowych. Codziennie przyjeżdża tu 80-100 tysięcy osób z różnych zakątków i okolic Warszawy, tworzą się gigantyczne korki, a dojazd do pracy trwa niemiłosiernie długo. To właśnie dlatego do tego rejonu Mokotowa przylgnęła nazwa w humorystyczny sposób nawiązująca do tolkienowskiej krainy zła – Mordor.
Ucieczka ze Służewca
W 2015 roku pierwsze firmy powiedziały Mordorowi dość i zmieniły swoją siedzibę na spokojniejsze rejony. Obecnie, z każdym miesiącem, ze Służewca uciekają kolejne przedsiębiorstwa. Według obliczeń firmy Cushman&Wakefield, w 2015 roku już 16% biur w tych rejonach stało pustych. Dlaczego się tak dzieje i czy proces ten będzie przybierał na sile? Korki i ścisk w komunikacji miejskiej osiągnęły trudny do zniesienia poziom, co nie sprzyjało spotkaniom odbywającym się w Mordorze i zniechęcało pracowników. Ponadto, obecnie w Warszawie jest wiele wolnych powierzchni biurowych, w odpowiednio dużych i nowoczesnych budynkach, które pojawiły się w ciągu kilku ostatnich lat, a deweloperzy oferują najemcom bardzo korzystne warunki wynajmu, np. czynsze porównywalne z tymi na Służewcu, a w miejscach z lepszym dojazdem, przy I lub II linii metra. Popularnością wśród nich cieszy się bliski Żoliborz, a także krańce Woli, przede wszystkim okolice Ronda Daszyńskiego. Ten drugi rejon, już teraz nazywany bywa „warszawskim Manhattanem”. Jego popularność objawia się wzmożonym ruchem pojazdów i kolejnymi wieżowcami wyrastającymi wokół ronda, Towarowej czy Prostej. Za kilka lat i on ulegnie zapewne przesyceniu – przyjeżdzających każdego dnia pracowników, aut, kolejnych biurowców.
Alternatywa dla wielkich biurowców
Czy istnieje inne miejsce na nowoczesną działalność usługową, niż pozbawione osobowości, jednakowe biura? Na Zachodzie coraz większą popularność zdobywają biura aranżowane w kamienicach i loftach. W Polsce ten trend także wyraźnie, choć wciąż powoli, się przyjmuje.
W Warszawie miejscem wciąż mało eksploatowanym, a doskonale dopasowanym do prowadzenia biznesu jest np. warszawska Praga i znajdujące się tutaj zabytkowe kamienice. Co świadczy o ich przewadze nad wielkimi, nowoczesnymi biurowcami w centrum miasta? Przede wszystkim doskonała komunikacja – np. zabytkową nieruchomość firmy Magmillon, usytuowaną przy ul. Brzeskiej od drugiej linii metra (stacja Dworzec Wileński) dzieli zaledwie kilkaset metrów. W tym rejonie nie brakuje tramwajów, autobusów, a także miejsc do zaparkowania. Poza tym, wnętrza pięknej kamienicy przy Brzeskiej podkreślą specyfikę prowadzonego biznesu. Mogą nawet stać się jej znakiem rozpoznawczym i wyróżnikiem działającym pozytywnie na wizerunek prowadzonej działalności. Umieszczenie biura w takim miejscu to strzał w dziesiątkę w przypadku firmy z sektora reklamowego, wydawniczego, kulturalnego czy edukacyjnego. Zabytkowy budynek stworzy także inspirujące warunki do pracy dla przedstawicieli wolnych zawodów. To także dobre miejsce dla małych czy średnich firm specjalizujących się w nowoczesnych usługach z sektora IT czy fintech. Praga uważana jest za perełkę prawobrzeżnej Warszawy, ze względu na obecność zabytków, niespotykany klimat dawnej stolicy oraz bliskość centrum. Niebanalna lokalizacja i stylowe miejsce pracy z pewnością będą przyciągały partnerów biznesowych oraz potencjalnych kandydatów do pracy.